Siema...
Pewnie znacie ten ból, kiedy nie ma się internetu i człowiek nie ma co robić ze swoim życiem...
W ramach przeprosin macie kolejny rozdział i całkowicie nowiutki imagin, totalnie oderwany od serii i fabuły... taka moja sobie zwykła bazgrołka.
Imagin, co się dzieje u Armina za kratkami ukaże się tak szybko jak tylko się da.
Przepraszam Was, że rozdział się nie pokazał :c
A no! I co myślicie o nowym wyglądzie bloga? :3
Gratulacje dla Marty! :D
A no! I co myślicie o nowym wyglądzie bloga? :3
Gratulacje dla Marty! :D
Imagin beztytułowy!
Nagle znowu ból, tym razem w lewej ręce. Gips. Jeszcze lepiej.
- Widocznie bardzo chciało ci sie pić - usłyszałam miękki głos po prawej stronie.
Odwróciłam tam głowę i zobaczyłam Kastiela. Widziałam smutek w jego brązowych oczach. Usiadł na brzegu mojego łóżka. Nie chciał na mnie spojrzeć.
- Co sie stało?- chwyciłam go za rękę.
- Mercedes w was uderzył. Akurat tak pechowo, że z twojej strony. Wasz samochód poleciał na nasz. Straciłem panowanie nad kierownicą, prawie by spadł do wąwozu - zamilkł na chwilę i Zacisnął usta w wąską linię - Na szczęście, jakoś wykręciłem.
- Gdzie jest reszta?- usiadłam obok niego. Mocniej chwyciłam go za rękę. Poczułam jak łzy cisną mi do oczu.
- Alexy'ego badają, czy nie ma wstrząsu mózgu. Armina i Lysa przesłuchuje policja. Kim też ma złamaną rękę i śpi. Rozalia czeka na korytarzu.
Wtuliłam się ostrożnie w jego koszulkę. Był tym trochę zaskoczony, ale tylko musnął ustami moje czoło.
- Żyliśmy na krawędzi - wyszeptałam - Mogliście umrzeć. My z reszta też.
- Tak. Ale żyjemy. Ja i Alexy pewnie wybulimy trochę na mandat, ale to wszystko.
- mogliśmy stracić ich wszystkich- starałam się nie popłakać.
- Cii - położył palec na moich ustach. Zaskoczona podniosłam głowę do góry. On tylko Przysunął sie i pocałował mój policzek, po którym spłynęła łza. Kiedy pojawiła sie kolejna, on zrobił to samo: scałował łzy z moich policzków.
- Ważne, że z tobą jest wszystko okay- objął mnie w talii i mocno do siebie przytulił. Wsunęłam rękę w jego włosy.
- Ja... Ja musze ci coś powiedzieć - wymamrotał. Nagle mnie puścił. Zamknął oczy i powiedział.
- Martwię się o ciebie. Znaczy, nie teraz czy przy tym wypadku. Martwię sie o ciebie od kiedy ciągu poznałem. Mam wrażenie, że musze cię chronić przed tym złym światem. Wydajesz sie być taka krucha, delikatna. Ktoś... Ktoś musi się Toba zająć. I czuję, ze to powinienem być ja...
Nie dałam mu dokończyć, bo Pocałowałam go. Ostrożnie musnęłam jego usta. Splotłam moje palce z jego i Pocałowałam po raz kolejny. Był zaskoczony, ale Odwzajemnił to. Delikatnie mnie objął, czule zatapiając nas w jeszcze mocniejszym pocałunku.
- Kocham cię - szepnął mi do ucha.
Rozdział 6: W różowym Ci do twarzy, mały!
Ruszyłem do baru w mojej dzielnicy. Do domu wszedłem tylko na chwilę, żeby się przebrać i wziąć prysznic. Zacząłem pić, koło trzeciej butelki przestałem liczyć.
W końcu zasnąłem przy stoliku.
Obudziłem się w tym samym miejscu. Zegarek na ścianie wskazywał szóstą rano. Niedziela. Wstałem i przeciągnąłem się. W ustach miałem pustynię, musiałem się szybko czegoś napić. Bolała mnie głowa i w ogóle czułem się fatalnie.
Jakimś cudem dowlokłem się do drzwi mojego mieszkania. Kiedy tylko zamknąłem je za sobą, padłem na kanapę i zasnąłem.
***
Całą niedzielę spędziłem na leczeniu tego pieprzonego kaca, a w poniedziałkowy poranek i tak nie czułem się za dobrze.
Przeglądając się w lustrze, stwierdziłem, że wyglądam tak samo jak się czuję. Byłem bledszy niż zwykle, policzki miałem zapadnięte. Pod prawym okiem znajdowała się duża, fioletowa śliwa, pamiątka z sobotniego wieczoru. Ładnie Kasiu, bardzo ładnie.
Westchnąłem. Przerzuciłem plecak przez ramię i wyszedłem do szkoły.
W liceum znalazłem się po piętnastu minutach. Alexy, Lysander i Nataniel już siedzieli pod klasą od matmy. Ucichli, kiedy zauważyli, że się zbliżam. Posłałem im pogardliwe spojrzenie, siadając na wprost nich.
Nate spojrzał na chłopaków, którzy patrzyli na niego oskarżycielsko. Blondyn podniósł wzrok i zaczął przyglądać się siniakowi na mojej twarzy.
Zadzwonił dzwonek. Podniosłem się i wszedłem do klasy pierwszy. Zająłem ostatnią ławkę.
Lysander podszedł do niej i przez chwilę spoglądał na mnie błagalnie. Posłałem mu ostre spojrzenie. Ze złością włożyłem do uszu słuchawki. Białowłosy zacisnął wargi i usiadł w pierwszej ławce z Natanielem.
Parsknąłem, ściągając na siebie uwagę nauczyciela.
- Panie Ross, przeszkadzam?- pan Trevski poprawił okulary.
- Nie, proszę kontynuować- uśmiechnąłem się złośliwie.
Zaczerwienił się i wrócił do lekcji. Nataniel odwrócił się, posyłając mi złe spojrzenie.
Uśmiechnąłem się krzywo i pokazałem mu środkowy palec.
Dureń. Myśli, że będę mu teraz posłuszny?
Widziałem, że każdy się na mnie patrzy. Było to spojrzenie zdziwione, zaciekawione i trochę przerażone. No tak, przecież jestem nowy.
***
-Nie… babciu, nie odchodź! Nie zostawiaj mnie z tatą!- Kastiel pochylał się nad szpitalnym łóżkiem.
Na nim leżała starsza kobieta. Jej twarz zdobiło dużo zmarszczek. Piwne oczy błyszczały nieznacznie. Długie, szare włosy rozsypywały się po białej poduszce. Ostatkiem sił ściskała rękę wnuka.
- Kas, czy ja cię kiedykolwiek zostawiłam? –odkaszlnęła, wypluwając trochę krwi – Zawsze będę z tobą. W twoim sercu- z trudem dotknęła piersi chłopaka.
- Ale ja nie chcę cię w moim sercu… babciu, ja chcę cię przy sobie!- jęknął czarnowłosy –Nie odchodź, błagam!- mocniej ścisnął jej dłoń.
- Przepraszam Kas, ale nadszedł już czas na mnie. Proszę cię tylko o jedno – linia na kardiomonitorze była już prawie równa – Daj radę.
Uścisk staruszki poluźnił się. Zamknęła oczy. Kardiomonitor zaczął piszczeć jak oszalały.
Umarła.
- Nie, babciu… nie…- Kastiel poczuł jak w jego oczach, gromadzą się łzy- Zostawiłaś mnie- warknął, pozwalając łzom płynąć- Dlaczego?!- wrzasnął.
Wybiegł z sali, wpadając na lekarzy i pielęgniarki.
- I jak się czuje?- spytała mama. Siedziała na telefonie, pewnie pisała SMS-a. Cud, że przyjechała aż z Ameryki, by po raz ostatni zobaczyć swoją matkę.
- Nie żyje!- wrzasnął chłopak- Jedziemy do domu!
- A-ale… K-Kas jak to?
- Normalnie! Jedziemy do domu!
***
Cholera, że też najgorsze wspomnienia dopadają mnie w czasie lekcji.
Zadzwonił dzwonek. Wrzuciłem książki do plecaka i wyszedłem z klasy jako pierwszy.
Babcia umarła dwa lata temu, kiedy byłem w pierwszej liceum. Chorowała na białaczkę. Przeszczep zawiódł, tak samo chemia. Lekarze nie dawali jej szans.
Po jej śmierci załamałem się. Zamknąłem się w pokoju, nie jadłem i nie piłem przez dwa dni. Kiedy wyszedłem nie byłem już dzieckiem, a mężczyzną.
Już miałem otworzyć szafkę, ale poczułem szarpnięcie za ramię. Ktoś wciągnął mnie do klasy obok i zatrzasnął drzwi.
- Czego chcecie?- warknąłem, widząc Nate’a, Lysandra i Alexy’ego.
Blondyn wstał. Podszedł do mnie i wyciągnął rękę. Nie patrząc mi w oczy wymamrotał:
- Przepraszam za sobotę. Przesadziłem.
Westchnąłem ciężko, ale podałem mu rękę. Nie umiałbym się długo na nich gniewać.
- Przeprosiny przyjęte- warknąłem – Ale jeszcze jeden taki wybryk, a tak ci przyjebię, że nawet oni mnie nie powstrzymają.
- Rozumiem- Nate skinął głową.
- Nie wyglądasz najlepiej. Coś się stało?- Lysander zmierzył mnie wzrokiem.
- W sobotę się schlałem i całą niedzielę leczyłem kaca. Jak widać nie dość skutecznie.
- No to musiałeś nieźle zabalować!- Alexy szturchnął mnie w ramię – Ile wychlałeś?
- Po trzeciej butelce przestałem liczyć- zaśmiałem się, na co oni odpowiedzieli mi tym samym.
- Dobrze, że jesteś, stary – Lysander klepnął mnie w bark, gdy wychodziliśmy – Bez ciebie było w chuj nudno.
Uśmiechnąłem się do niego szelmowsko.
- Co teraz mamy?- spytałem.
- Angol- rzucił Alexy.
- Muszę jeszcze wyjąć książki. Idźcie, dogonię was.
Podszedłem do szafki i zacząłem zmieniać książki.
- Dlaczego upiłeś mnie w tym pieprzonym klubie i zostawiłeś samą przy stoliku?- usłyszałem syczenie za sobą.
Odwróciłem się i zobaczyłem Lucy.O kurwa.
Zapomniałem o niej.
Widziałem, że nie jest w nastroju na żarty. Była zaczerwieniona, mocno zaciskała zęby. Włosy miała potargane, pod oczami błyszczały sińce. Widocznie ona też nie do końca wyleczyła kaca.
- Dzień dobry, mi też miło cię widzieć- spakowałem resztę książek do torby, nie patrząc na nią.
- Ty chuju, czemu zostawiłeś mnie tam kurwa samą?!- wrzasnęła na cały głos, ściągając uwagę ludzi na korytarzu.
- Nie krzycz Lucy. Ludzie patrzą- oparłem się plecami o szafkę.
- Mam to w dupie, Kastiel! Nie unikaj odpowiedzi tylko po prostu mi ją podaj!
- Wybacz, ale tego nie zrobię. To tajemnica- zarzuciłem torbę na ramię i ruszyłem korytarzem w stronę Sali B.
- Nie?- złapała mnie za ramię. Jej oczy nagle zaświeciły się, a usta rozciągnęły się w złośliwym uśmiechu.
- Nie- szepnąłem i posłałem jej taki sam uśmiech.
Na jej twarzy pojawił się grymas, ale nic nie powiedziała. Stukając szpilkami odeszła do grupki dziewcząt, stojących niedaleko.
Wzruszyłem ramionami i wróciłem do chłopaków.
- Co tak długo?- spytał Nate.
- Nie mogłem znaleźć książek.
Angielski minął bardzo luźno. Pani Celliester całą lekcję sprawdzała projekty i wystawiała za nie oceny, więc mogliśmy sobie w spokoju pogadać.
Później razem z chłopakami ruszyliśmy z powrotem do szafek. Bez sensu, że cały czas trzeba do nich latać!
- Kurwa, zacięły się- pociągnąłem za drzwi szafki po raz trzeci. Nic. Zero.
Uderzyłem w nie z pięści, ale nic się nie stało. Wpisałem kod jeszcze raz, bardzo powoli. Puściły.
- Pff…- otworzyłem drzwi i poczułem jak moją twarz pokrywa maź. Bardzo kleista z resztą, która spłynęła po szyi do koszulki.
- Co to ma do kurwy nędzy być?!- wrzasnąłem na cały głos i odwróciłem się do chłopaków- Z czego się tak śmiejecie chuje?! To wasze?!
- Hahahaha, nie- Alexy śmiał się na cały głos- Z ciebie się śmiejemy! Jesteś cały różowy!
Spojrzałem na moje ręce , które również były w mazi w odcieniu gumy balonowej.
- Kto to kurwa zrobił?!- krzyknąłem.
- Ja!- z tłumu wyszła Lucy. Była cała czerwona ze śmiechu.
Wyciągnęła do mnie rękę i przybrała złośliwy uśmiech.
- No to teraz jesteśmy kwita!
Zajebiste!
OdpowiedzUsuńOczywiście wiem, co znaczy nie mieć neta, dlatego nie będę mieć pretensji xD
A nowy wygląd bloga zaaaaadżebisty! Jeszcze lepszy niż tamten :p
P.S.Mam czekać do środy na next? Do środy to zostanie ze mnie sam proch ;[ Dobra, jakoś wytrzymam.
Supcio ;D
OdpowiedzUsuńBrak neta... Współczuję, też ostatnio tego doznałam xD
Świetny rozdział, nie wiem co jeszcze napisać.
Jak dla mnie, to nowy wygląd jest zajebisty, tylko trochę źle się czyta. Oczywiście dla mnie, innym może odpowiadać. Mam słaby wzrok, więc ciężko mi było czytać. Dobra, koniec. Najważniejsze, że jest epickie, i już :D
Hahahaha to jest coś!! W różowym do twarzy? Bardzo mi się podoba ta końcówka XDXDXD
OdpowiedzUsuń