Hej.
Znowu mega poślizg z naszej strony, kurwa :c
Przepraszamy Was najmocniej, po prostu... wiecie jacy denerwujący potrafią być rodzice nie? :(
Pod tym postem głosujcie na numerek, postaramy się Wam jakoś wynagrodzić te ciągłe spóźnienia
+ na blogu ostatnio pojawia się coraz więcej postów, przez nasze kłopoty, więc jeśli chcecie być naprawdę na bieżąco zaglądajcie tu częściej (:
Rozdział 12, voila!
mały ps od M- Laura, jesteś moim bogiem *-* dzięki ci że wstawiłaś rozdział!!!
mały ps od M- Laura, jesteś moim bogiem *-* dzięki ci że wstawiłaś rozdział!!!
Rozdział XIII: Pierwszy śnieg.
- Kastiel? Jak to? W kim?!- Nataniel odżył. Usiadł obok mnie na łóżku.
- Może powiem ci rano? Jest już po drugiej...- uśmiechnąłem się do niego jak głupi do sera.
- Sram na to- wzruszył ramionami - Więc kim jest ta szczęściara?
- ...Lucy, a kto inny?- ukryłem twarz w dłoniach, uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Wiedziałem!- szturchnął mnie w ramię i zaczął się śmiać- Po prostu wiedziałem! Już pierwszego dnia jak rozmawialiście, wiedziałem, że coś jest na rzeczy!
- Ale... co mam z tym zrobić?- spojrzałem na niego zdezorientowany.
- No a jak myślisz kurwa?! Na randkę ją zaproś.
- Ale wczoraj się spotkaliśmy i...
- I ja nic o tym kurwa nie wiem?!- spojrzał na mnie zdziwiony - Powinienem cię zamordować!
- Więc co mam zrobić?
- No... Nie wiem Kastiel... Powiedz jej to. Umów się z nią jeszcze raz na jakiś spacer i wtedy jej powiesz.
- A jak spieprzę sprawę?
- Jeśli też się w tobie kocha, to na pewno to oleje i rzuci ci się w ramiona.
- Ale co z naszym planem. Mieliśmy nie wiązać się w żadne związki.
- Eh... Słuchaj... Możesz mieć dziewczynę, tylko nie okazujcie sobie miłości w szkole, dobra? Poza szkołą, róbcie co chcecie, ale tak to nie. I żeby nie stała się dla ciebie ważniejsza od gangu.
- Okay, rozumiem.
- Ale numer! Zakochałeś się- pokręcił głową z uśmiechem - Muszę zadzwonić do chłopaków!
- Spierdalaj!- rzuciłem w niego poduszką, ale zdążył już wyjść.
Padłem na materac, szczerząc się do sufitu.
To jednak całkiem fajne uczucie.
***
Następnego dnia spadł pierwszy śnieg w tym roku. Jak się później okazało ostatni. Byłoby super, gdyby nie to, że nie wziąłem z domu żadnej kurtki czy czapki i Nataniel musiał mi pożyczyć.
Ledwo weszliśmy do szkoły, Nate rzucił się przez korytarz krzycząc:
- Kastiel się zakochał! Ludzie, słyszycie! Kastiel się zakochał!
- Nataniel, zginiesz skurwielu!- wrzasnąłem i zacząłem biec za nim.
Nie dogoniłem go jednak, bo klasa w której mieliśmy mieć lekcje była zaraz obok.
- Chłopaki, słyszeliście nowinę?!- blondyn stanął przed naszymi przyjaciółmi. Był zziajany, policzki miał czerwone od zimna, a oczy mu błyszczały. Uśmiechał się jeszcze szerzej niż ja wczoraj.
- Jaką? Taką, że Amber spytała mnie o chodzenie?- Lysander podniósł na nas wzrok.
- Zrobiła to?! O ja pierdolę!- zacząłem się śmiać. Po chwili dołączyli do mnie Alexy i Nate. Białowłosy siedział za to ze zbolałą miną i czekał aż skończymy chichotać.
- Tak zrobiła to. Byś widział jak to wyglądało. Jej guma prawie eksplodowała mi na twarz, kiedy powiedziałem jej, nie.
- Wyobrażam to sobie- Alexy dalej się śmiał.
- Potem walnęła mnie z liścia i tak po prostu sobie poszła - Lysander zapatrzył się w bok - Ona jest jednak pierdolnięta.
- Dlatego się nią nie przejmuj- pchnąłem jego ramię.
- No ale nie taki jest news dnia!- Nataniel prawie eksplodował z radości - News jest taki, że Kastiel się zakochał!
Alexy i Lysander spojrzeli na mnie jak na idiotę.
- Mówisz serio?- Alexy skrzywił się - Nie wiesz w co się pakujesz.
- Wiem, albo się domyślam- wzruszyłem ramionami.
- To ciężki kawałek chleba.
- Dobra, nie zniechęcajcie go. Myślę, że dla Lucy się postara- otrzymałem kuksańca w bok od Nataniela.
- Czyli jednak Lucy- tutaj Alexy uśmiechnął się - No to będzie leciutko.
- Czemu?- spytał Lysander.
- Ona bardzo dba o swoje związki i sama wysila się więcej niż chłopak, z tego co słyszałem.
W tym momencie zadzwonił dzwonek, ratujący mnie od komentarzy chłopaków.
***
Po lekcjach poszedłem do mojego mieszkania. Chciałem zabrać resztę rzeczy i odwołać jego wynajem u właściciela.
Drżącą ręką nacisnąłem klamkę. Otworzyły się. Wparowałem do salonu z dzikością geparda. Nikogo w środku nie było.
No tak przecież nie zostawiłem mu kluczy, jak niby miał je zamknąć.
Wytargałem z szafy walizkę i zacząłem do niej pakować moje ubrania. Zabrałem resztę oszczędności. Wszystkie dokumenty, legitymacje i teczkę ze sztuczną osobowością.
Na sam szczyt upchnąłem moje zdjęcie z babcią. Nie miało zbyt wielkiej wartości, ale dla mnie było bardzo ważne.
Wyszedłem na zewnątrz i zamknąłem drzwi na klucz. Miałem w dupie, że były tam rzeczy mojego ojca. Nic się nie zmienił stary skurwysyn.
Później poszedłem do właściciela mieszkania, który był moim sąsiadem. Od razu zapłaciłem za wynajem i powiedziałem, że jeśli przyjdzie jakiś starszy facet, podobny do mnie to niech od razu wzywa policję.
***
Weszli do mieszkania. Było już po stypie, koło osiemnastej.
Mama od razu zrzuciła z siebie niewygodne szpilki, czarną sukienkę i rajstopy. Kastiel wziął z niej przykład. Szybko zdjął z siebie garnitur i buty.
- Damy radę- jego ojciec podszedł do matki i przytulił ją- Nie maż się, damy radę.
Kastiel spojrzał na niego wilkiem. Pewnie liczył na coś dziś wieczorem.
Żona odsunęła się od niego i ruszyła w stronę sypialnii. Czarnowłosy chłopak chciał pójść za nią, ale poczuł bolesny ucisk na ramieniu i uderzenie w plecy.
Syknął.
- No chodź. Już dawno nie stała ci się krzywda- warknął jego ojciec.
Kastiel poczuł rosnącą w nim złość i gniew. Czuł jak rodzi się w żołądku, powoli przyspiesza i dociera do gardła. Zacisnął pięści i zgrzytnął zębami.
Wyrwał się ojcu. Nie wiedział jakim cudem.
Podniósł rękę w górę. W jego oczach coś płonęło. Sam dokładnie nie wiedział co. Nienawiść? Żal? Bezsilność?
- Albo nie- nagle pokornie schował ręce za plecami - Nie będę takim idiotą jak ty i nie uderzę cię.
Chłopak wszedł do sypialnii za matką, która leżała na łóżku, skulona w embrionalną kulkę.
Kastiel położył się obok niej. Ona odwróciła się.
Płakała.
Przylgnęła do torsu chłopaka i zaczęła płakać.
- Wszystko będzie dobrze. Obiecuję mamo- przytulił ją mocniej do siebie.
~ ~ ~
Argh, jest jeszcze tak masakrycznie krótki. Przepraszam cierpię na depresję twórczą i mam problemy z napisaniem czegoś porządnego... W następnym poście imagin, zapraszam i jeszcze raz PRZEPRASZAMY.
~L
"-Tak zrobiła to. Byś widział jak to wyglądało. Jej guma prawie eksplodowała mi na twarz, kiedy powiedziałem jej, nie.
OdpowiedzUsuń- Wyobrażam to sobie- Alexy dalej się śmiał.
- Potem walnęła mnie z liścia i tak po prostu sobie poszła - Lysander zapatrzył się w bok - Ona jest jednak pierdolnięta."
hehehehheheheh z tego kawalka nie moge xd rozdzial zejebisty bo inaczej go sie nie da okreslic... Uuuuuuu Kastiel sie zakochal... Ciekawe co z tego wyjdzie :) co do numerka to 2
Hahah, zgadzam się ;D Rozdział iście zajebisty :D Chociaż krótki ;C Czekam na następny rozdział :3
Usuń~Numerek 2 x3
Nowa jestem, ale muszę przyznać, że wasz blog mnie zachwycił. Może na zawał nie padłam, ale to chyba akurat dobrze. Mam nadzieję, że nie zawiodę się na tym blogu, bo było już kilka sytuacji, kiedy to blogi były porzucane w trakcie historii. A ja z natury nie cierpię niedokończonych rzeczy. Dlatego liczę na to, że tutaj się nie zawiodę. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam Mishi
OdpowiedzUsuń