czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział XII: Tknij Lucy skurwielu, a pożałujesz!

W niedzielę nie działo się nic specjalnego. Stary znowu gdzieś wybył, więc cały dzień spędziłem sam, grając na gitarze, którą szczerze mówiąc ostatnio trochę zaniedbałem.
***
Budzik w moim telefonie zadzwonił równo o szóstej trzydzieści. Od razu go wyłączyłem, starając się nie obudzić ojca. Jeszcze tego by brakowało.
Przetarłem twarz dłońmi. Tak bardzo nie chciało mi się robić cokolwiek. Ani iść do szkoły, ani siedzieć na fejsie... Nic, totalnie nic. I tak już od dłuższego czasu.
Z wielkim wysiłkiem podniosłem się z łóżka. Podszedłem do krzesła, z którego wziąłem ubrania z wczorajszego dnia. Po dłuższym namyśle odrzuciłem jednak żakiet i wciągnąłem czarną skórę.
Spakowałem do plecaka wszystkie książki i przerzuciłem go przez ramię. Odkluczyłem drzwi wchodząc do salonu.
Na kanapie spał mój ojciec. Jeśli nie zauważy mojego wyjścia, to będzie zajebiście.
Szybko zrobiłem sobie kanapkę i zjadłem ją jeszcze szybciej. Później poszedłem do łazienki się umyć.
Wróciłem do przedpokoju po plecak i już miałem wychodzić, kiedy usłyszałem zaspany głos mojego ojca:
- Kastiel... Gdzie ty idziesz o tej porze?
Kurwa mać! Musiałeś się akurat teraz obudzić?! Jebane życie.
- Nie twój interes- warknąłem, kładąc dłoń na klamce.
- Jestem...
- Tak, jesteś moim ojcem, który kompletnie mnie nie szanował, więc teraz odpłacam mu się tym samym!- krzyknąłem i wyszedłem z domu, trzaskając drzwiami najgłośniej jak się dało.
Myślałem, że będzie gorzej. Spodziewałem się, że wstanie i będzie próbował mnie zatrzymać. Widocznie nie interesuję go do tego stopnia. Akurat wychodziło to na plus.
Podszedłem do klasy, gdzie zaraz mieliśmy mieć chemię. Nataniela, Lysandra i Alexy'ego jeszcze nie było.
Usiadłem pod salą i zacząłem bawić się telefonem.
- Cześć Kastiel!- usłyszałem pisk nad sobą. Podniosłem głowę do góry i zobaczyłem Amber.
Z trudem powstrzymałem się od jęknięcia.
- Hej... Co słychać?- zapytałem, przybierając sztuczny uśmiech.
- Nic takiego. Ej, pomożesz mi?- usiadła obok mnie.
- W czym?
- Bo twój kolega jest bardzo przystojny- zachichotała i cała się zaczerwieniła.
- Który?- otworzyłem oczy szerzej.
- Lysander- spoważniała - Ma dziewczynę?
- Niestety tak...- wymamrotałem, z trudem hamując śmiech.
- Jak to?!
- No zwyczajnie. Ktoś cię wyprzedził- wzruszyłem ramionami.
Widziałem jak blondynka blednie, a do oczu zaczynają napływać łzy. Chcąc sobie oszczędzić tego widoku, wstałem i odeszłem w stronę klatki schodowej.
Wszedłem tam w dobrym momencie, kiedy Lucy właśnie traciła równowagę na schodach i spadała do tyłu.
Podbiegłem tam i wylądowała prosto w moich ramionach.
- Niezdaro- szepnąłem jej do ucha, kiedy się odwróciła.
- Kastiel! Jezu... Dziękuję! - zarzuciła mi ręce na szyję- To przez te książki! Mam ich za dużo i wiesz...
- Pomogę ci- zacząłem zbierać porozrzucane przedmioty - Gdzie masz teraz lekcję?
- Biologiczna- wzięła kilka zeszytów i luźno latających kartek.
Skinąłem głową i ruszyliśmy w stronę klasy. Jeszcze nikogo w niej nie było, nawet nauczycielki.
- Postawisz to na drugiej ławce od okna?- spojrzała na mnie.
- Jasne- odłożyłem rzeczy we wskazane miejsce.
- Lucy Mullingar, chyba ci coś mówiłem na JEGO temat!- odwróciliśmy się.
W drzwiach sali stał Kentin i patrzył na siostrę spod byka.
- Spadaj Kentin, będę rozmawiała z kim tylko będę chciała!- widziałem jak brązowowłosej błysnęły oczy.
- Ale dlaczego akurat z nim?!- ryknął Kentin wskazując na mnie.
- A co jest ze mną nie tak?!- podszedłem bliżej.
- Kastiel, ty się nie wtrącaj- syknęła Lucy.
- Będę się wtrącał, kiedy tylko będę chciał- warknąłem do niej, podchodząc jeszcze bliżej jej brata - Więc co? Co jest ze mną nie tak?
Chłopak przęłknął głośno ślinę i uciekł
spojrzeniem w bok.
Poczułem jak dziewczyna chwyta mnie za rękę, którą szybko wyszarpałem.
- Jesteś egoistycznym gburem, palaczem i skończonym idiotą- usłyszałem z ust Kentina.
     - Tylko tyle?! Myślałem że uważasz mnie co najmniej za mordercę, skoro jesteś taki milusi!
     - Ruchasz wszystko co się rusza! Widziałem cię kiedyś w klubie! Miałeś jeszcze czarne włosy - uśmiechnął się pogardliwie. -Tknij Lucy skurwielu, a pożałujesz!
Nie namyślając się długo zamachnąłem się i uderzyłem go w twarz.
Lucy krzyknęła cicho, ale nie zamierzałem przestać. Trudno, muszę dojebać temu skurwysynowi.
- Więc to tak?!- wrzasnął, trzymając się za policzek.
- Tak!- odkrzyknąłem i rzuciłem się na niego.
Zaczęliśmy się tarzać po podłodze, za wszelką siłę próbując uderzyć drugiego tak mocno jak tylko się da.
- Co tu się wyrabia?! Panowie proszę się opanować! Do gabinetu dyrektorki!- usłyszałem nad sobą.
Puściłem koszulę Kentina i spojrzałem w górę. Nad nami stał Pan Farazowski i patrzył na nas morderczym wzrokiem.
- No to idziemy!- chwyciłem Kentina za nadgarstek i wyszedłem z klasy.
***
Otrzymaliśmy uwagi po minus 30 punktów. Dodatkowo Kentin naganę słowną za sprowokowanie do bójki.
Postanowiłem zwiać z reszty lekcji.Chłopakom wysłałem sms-y, żeby innym powiedzieli coś o chorym braciszku, do którego muszę natychmiast jechać.
Wszedłem do domu koło godziny dwunastej. Na kanapie siedział mój ojciec i oglądał telewizję.
- Byłeś szukać pracy?- warknąłem, zdjemując kurtkę.
- Tak! Jutro mam okres próbny w warzywnym- powiedział i zaczął mi się uważniej przyglądać- Co ci się stało?
No tak. Zapomniałem o podbitym oku i rozciętej wardze. Nie przewidziałem, że Kentin umie się tak dobrze bić.
- To nic takiego - westchnąłem - Nie interesuj się.
- Dobrze, a to? Co to jest?- w rękach trzymał teczkę z moją sztuczną osobowością.
Czułem, że blednę. Cholera, cholera, cholera! Idioto! Nie zostawia się takich rzeczy na wierchu, Kastiel bezmyślny kretynie.
- Nieważne. Nie powinieneś interesować się sobą?
- O nie Kastiel! Tego już za wiele!- mój ojciec wstał. W jego oczach błyszczały te same ogniki co parę lat temu, kiedy podchodził do mnie, trzymając w ręku kabel - Jak ty się odnosisz do ojca, co?!
- Tak samo jak ojciec odzywał się do mnie! A raczej zwykły skurwysyn! - wrzasnąłem.
Stary poczerwieniał i próbował się na mnie rzucić, ale odepchnąłem go na bok. Pobiegłem do swojego pokoju. Szybko zamknąłem drzwi na klucz i podstawiłem pod nie krzesło.
Torba. Komórka. Plecak. Podręczniki. Jakaś kasa. Ładowarka. Nóż.
Wychyliłem się przez okno. Dobra, idę.
Mój ojciec zaczął uderzać w drzwi.
- Otwieraj jebany chuju! Otwieraj do kurwy nędzy!
Rzuciłem torbę z całą jej zawartością przez okno.
Stanąłem na jego parapecie i szkoczyłem, spadając na chodnik.
Ludzie patrzyli na mnie jak na debila, ale zignorowałem to. Zabrałem torbę z chodnika i zacząłem biec.
Po pół godzinie dotarłem na ulicę Johanny D'Arc, tam gdzie mieszkał Nataniel. Załomotałem w jego drzwi, które otworzył mi po kilku minutach.
- Cześć. Co jest?- spojrzał na mnie zdziwiony.
- Po... Powiedzmy, że... mam pewne pro...blemy- dyszałem - Mogę.... zostać... u ciebie?
- Jasne, wchodź - kiwnął głową - Wiesz, gdzie śpisz?
- Wiem. Dzięki stary.
- Ale co się tak właściwie stało?
- Stary... Nie mogę ci powiedzieć. W każdym razie nie teraz!
***
Koło drugiej w nocy, kiedy już powoli zasypiałem odezwał się mój telefon. Odebrałem nie patrząc na kontakt.
- Halo?- warknąłem.
- Kastiel... Ja cię tak bardzo przepraszam za Kentina...
A. Lucy.
- Po prsotu... On cię nie lubi... Nie podobasz mu się... Jakby wyczuwa, że... kiedyś zrobiłeś coś złego... i on nie daje sobie wytłumaczyć...
- Dobra, Lucy nie przejmuj się nim. Ja też go nie lubię. Luzik.
- Na pewno?
- Tak- usmiechnąłem się do słuchawki.
- Okay, to wszystko dobrze.
- To dobranoc życzę- powiedziałem, nakrywając się szczelniej kołdrą.
- Po dobranoc od ciebie na pewno będę spać lepiej. Słodkich snów.
Uśmiechnąłem się sam do siebie.
I nagle poczułem motylki w brzuchu. Przypomniał mi się jej uśmiech. Wydawało mi się że czuję jej zapach.
Doznałem olśnienia.
- Kto dzwonił?- blondyn stał w drzwiach i przyglądał mi się.
- Nate...
- No?
- Chyba się zakochałem...

3 komentarze:

  1. A teraz... Czemu nie było opowiadania w Środe? -_- co 5 minut wchodziłam na bloga i paczałam czy jest nowy rozdzial ^.^ jeszcze Cie nie ukatrupie... Za wcześnie >:) ale badz pewna że jak zakończysz te opowiadanie to Cie znajde >:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się! :D Przecież będzie jeszcze druga część ; D
      GŁOSUJCIE NA NUMEREK! :3 ~L

      Usuń
  2. Numerek hmmmm... O juz wiem :) 13

    OdpowiedzUsuń